niedziela, 26 lutego 2017

Od Coco Do Atrium

   Spacerowałam po górach, szukając watahy która mnie przyjmie. Ślizga nawierzchnia i strome skały teraz nie wyglądają na dobry pomysł.. teraz. Postawiłam niepewny krok na kolejnym kamyku, straciłam równowagę i zaczęłam spadać ! - AAA !!! - Zatrzymałam się wbita w drzewo. 
  - Nic ci nie jest ?! - Usłyszałam głos wadery. - Możesz wstać ? - Podniosłam wzrok. Przede mną stała piękna wadera z pawim ogonem. - Jestem Rose. - Uśmiechnęła się. Podniosłam się z ziemi. - Ja jestem Coco. Spokojnie, dość często spadam ze skał. Hahaha. - CO JA WYGADUJĘ! W panice zakryłam swój pyszczek. Niemądra ja. - Oh, nie obawiaj się mnie. Jestem alfą tej watahy. Chętnie pomogę ci i udostępnię jaskinie oraz pomoc medyczną. Myślę że twoja tylna łapa nie ma się najlepiej. 
 - co ? - ah, teraz czuję. Gdy rozmawiałam z waderą nie czułam bólu, raczej zawstydzenie.. - Dziękuję ci. Rose. - Podałam jej łapę na przywitanie. Odwzajemniła gest i pomogła mi dotrzeć do watahy. Zatrzymałyśmy się przy wodopoju. - Poczekaj tu na mnie. - Położyłam się na trawie i spojrzałam na lustro wody. W odbiciu zauważyłam coś dziwnego .. czy to wilk ? 
  - Kim jesteś ? - Zapytałam. - Nie musisz wiedzieć. - z hukiem wskoczył do wody. - Jestem Atrium. - Basior wyszedł z jeziora i podszedł bliżej. Spojrzał na mnie jak na jedzenie. Trochę się przestraszyłam. - ale mnie nie zjesz ? - Głupie pytanie, ale chcę mieć pewność. - Hahahaha... wyglądam na takiego ??? Nie widziałaś Lukki ! - Czy to było aż tak zabawne ? - Trochę ... - Usłyszałam jak ktoś do nas biegnie wiec podniosłam się na łapach. - To Rose ! - Wadera stanęła między mną a Atrium. - Szukałam cię ! - Zdyszana Rose spojrzała się na wilka. - To jest Coco, i potrzebuje opatrzenia łapy. - Wiec po co jestem ci potrzebny ? Jesteś medykiem. - Chciałam byś poznawał nowe wilki. Poza tym jesteś silny, więc możesz mi pomóc. - Uśmiechnięta Rose wyjaśniła nam na czym będzie polegać ta operacja. Basior chwycił moją nogę zębami. - Tylko mnie nie ugryź.. Proszę. - A Rose zaczęła szeptać zaklęcie regeneracyjne. - Teraz Atrium potrzebuję jej krwi. - COOOOO !?? - Basior zacisnął zęby. - A prosiłam.. bez gryzienia. - Przepraszam cię Coco, ale teraz będzie tylko lepiej. - Atrium wypuścił moją łapę z uścisku. Rose miała rację, rana zniknęła a ja już nie odczuwałam bólu. - Dziękuję ci. Czy mogła bym zostać tu na dłużej ? - Spojrzałam w niebieskie oczy wadery. - Ależ oczywiście, przyjemność po mojej stronie. A teraz wybaczcie mi, mam parę spraw do zrobienia. - Artium pokłonił się a Rose odeszła. - A więc. Jesteś Coco ? - Tak ! Przepraszam że nie przedstawiłam się wcześniej. - Nie szkodzi, jakoś ci wybaczę. - Basior uśmiechnął się nonszalancko. - Myślę że Lukka już wrócił z polowania. Chodź zapoznam cię z moim kolegą. 
           

                                         < Atrium >

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz