Zmęczony ciągłymi podróżami zatrzymałem się na terenie dawnej watahy mojego brata tylko że w innym czasie. Jestem ciekaw co te "czasy" przyniosły ciekawego. Położyłem się nie opodal jaskini w której kiedyś mieszkał z ojcem i naszą matką. Była już przez kogoś innego zamieszkana, czuć zapach wadery. Nie postrzeżenie podeszła do mnie kremowa ładna wadera, miła z wyglądu, jej ogon wyglądał jak pióro pawia.
- Witaj, jesteś zmęczony prawda?
- Tak. - Odpowiedziałem wpatrując jej się głęboko w błękitne oczy.
- Jeśli nie należysz do żadnej watahy, znajdź tu swe schronienie. Jestem tu alfą, zapraszam z otwartymi łapami. - Uśmiechnęła się do mnie miło. Jej głos był tak melodyjny, przyjemnie się słucha gdy coś mówi.
- Jeśli to ci nie przeszkadza chętnie zostanę z tobą na tym terenie, pamiętam jaki był dwieście lat temu.
- Dwieście lat temu ? - Spytała z niedowierzaniem, jej głos się trochę załamał. To nie w porządku.
- Przepraszam, musiałem coś pomylić, czasem opowiadam głupoty. - Zarumieniłem się, dopiero teraz zdałem sobie sprawę z tego że rozmawiam z innym wilkiem, zwłaszcza z waderą. Nie lubiłem wader, zawsze otaczały mojego starszego brata, niektóre nawet zraniły go, to nie były powierzchowne rany lecz te bardziej bolące. Zraniły jego serce. Nie wybaczę im tego nigdy, pamiętam jak by to było dziś. Mój brat tak silny udawał że nic się nie stało, lecz ja widziałem. - Hej Słuchasz mnie może trochę ? - spytała wadera.
- Przepraszam...- powiedziałem cicho.- Zamyśliłem się troszkę.
- Dobrze nic się nie stało. A więc ja ciebie tu zostawię bo muszę iść się troszkę pouczyć. Do zobaczenia.
- Pa pa ... - Nie poznałem jej imienia a ona mojego, jest trochę zbyt bardzo łatwowierna, ma szczęście że nie jestem zły.
* Śpi na polanie *
< Ktoś odpisze, obojętnie jaki wilk :P Ale nie Rose, ona się uczy XD >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz